Marzec 2020 był przełomowym momentem. Nagle wiele firm zostało zmuszonych wysłać swoich pracowników i zapanować nad, nową dla niektórych, formą pracy zwaną “home office”. Innym przestawienie się na ten tryb nie był obcy, a jedynie wymusił całotygodniową pracę zdalną, a nie, jak to było wcześniej, np. 2 dni w tygodniu. I tak, ludzie codziennie wychodzący do pracy, mający kontakt ze swoimi współpracownikami i znajomymi, przyzwyczajeni do swojego miesca pracy, zostali zamknięci domach. Przebiegu lockdown’u opisywać nie trzeba. Jednak trzeba zauważyć, że firmy, drżące wcześniej na słowo “home office”, zaczęły zauważać duże plusy tego trybu pracy. Wprowadzenie reżimu sanitarnego wiązało się z ogromnymi opłatami, więc po odkryciu, że produktywność ich pracowników pozostała na tym samym poziomie, zaczęły przychylniej patrzeć na to, co wcześniej wydawało się sennym koszmarem 😉
Ale co na to pracownicy? Byli tacy, którzy bardzo dobitnie są w stanie określić minusy takiej pracy, czyli:
- biegające po domu dzieci, które również zostały przestawione z trybu wychodzącego na tryb zdalnej nauki,
- kot, żebrzący o jedzenie na każdym kroku, bo przecież na pewno zostałeś w domu po to żeby go nakarmić,
- pies łaszący się pod nogami, żebrzący z kolei o spacer, bo przecież na pewno zostałeś, żeby z nim wyjść.
Nie wspominając już o innych domownikach tj. partnerzy, mężowie, żony, rodzice, którzy, albo tak jak Ty byli sfrustrowani nową sytuacją, albo wręcz stwierdzili, że skoro pracujesz z domu, to na pewno prawie nie pracujesz i masz dużo czasu na wszystko.
Jednak nie można pominąć takich, którzy odkryli plusy takiej pracy. Tutaj świetnym przykładem okazał się nasz kolega, który dopiero ostatnio dowiedział się, że prowadzimy coworking. Zapytał wprost: “Czy ludzie naprawdę mogąc pracować z domu, chcą dojeżdżać do biura w centrum Katowic?!”. Dla niego możliwość wstania o 7:58, zaczynając pracę od 8:00, to jest najpiękniejsza rzecz pod słońcem. Kończenie pracy o 16:00 i uczucie, że jest się już w domu to kolejna wspaniałość.
Jesteśmy świadomi, że są ludzie, którym to wystarczy i nie będą przez dłuższy czas tęsknić za pracą w biurze. Ale wiemy, i przeżyliśmy to na własnej skórze, że w końcu nawet ich może dopaść chęć pogadania z kimś, kto wie nad czym konkretnie pracujesz w tym momencie, albo po prostu porozmawiania o czymkolwiek z kimś innym, niż domownik, którego akurat masz pod ręką. Tutaj trzeba też zaznaczyć, że przecież home office, przeradzający się powoli w pracę zdalną, nie tylko związany jest z panującą pandemią. Wiele osób pracuje w ten sposób na co dzień, albo po prostu są freelancer’ami.
My lubimy ludzi, lubimy ich towarzystwo i właśnie dlatego powstał nasz coworking. A musimy przyznać, że do ludzi odwiedzających nas, mamy szczęście. I teraz właśnie chcemy opisać jak się miewa nasza coworking’owa rodzinka, do której Was też zapraszamy!
- Jak to zazwyczaj bywa, im więcej ludzi tym większa szansa, że ktoś ma zaraz urodziny/ imieniny, lub przydarzył mu się inny powód do świętowania i przyniesie cukierki, ciasto lub inne pyszności!
- Integracyjne wyjście na piwo (w czasach kiedy jeszcze można było gdzieś wyjść)? Proszę bardzo!
- Integracyjne spotkanie w coworking’owej kuchni/ korytarzu (w czasach, w których nie można nigdzie wyjść), oczywiście przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności? Proszę bardzo! Po takich spotkaniach produktywność w pracy rośnie! Naprawdę!
- Integracyjny wypad na kajaki (w czasach… sami wiecie)? Jedziemy! Każdy przecież uwielbia wpadać do wody i zastanawiać się, czy dożyje do końca tej trasy, a w myślach odgrażać się temu, kto wpadł na ten pomysł! Nie ma nic bardziej integrującego! Zwłaszcza kiedy dopłyniecie już do końca, odkryjecie, że jesteście, cali (prawie), zdrowi i zgubiliście po drodze tylko okulary przeciwsłoneczne (które i tak były pożyczone, może kolega zapomniał…), a tak poza tym to kochacie ląd! Tutaj oczywiście żartujemy, było fantastycznie potwierdzi to każdy (nawet jeśli na początku, miał delikatne wątpliwości co do przetrwania) 😉
Poza tymi wszystkimi fajnymi sprawami, jest również fakt, że każdy z nas pracuje w innej branży, co oznacza, że prędzej, czy później czyjaś pomoc może nam się przydać. Innymi słowy nie boimy się współpracy, czy robienia wspólnych interesów. Spędzając ze sobą czas, nabieramy zaufania. Dlatego ponawiamy nasze zaproszenie: Chcecie rozdzielić życie prywatne od zawodowego? Mieć miejsce do którego z chęcią wrócicie? Przyjdźcie do nas i przekonajcie się, czy jesteśmy w stanie spełnić Wasze oczekiwania 😉